Forum PIERWSZE OFICJALNE POLSKIE FORUM MINIALKOHOLISTÓW MANIAKÓW!!! Strona Główna PIERWSZE OFICJALNE POLSKIE FORUM MINIALKOHOLISTÓW MANIAKÓW!!!
Forum poświęcone jest kolekcjonowaniu miniaturowych buteleczek z alkoholem i wszelkim sprawom z tym związanym.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Historia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PIERWSZE OFICJALNE POLSKIE FORUM MINIALKOHOLISTÓW MANIAKÓW!!! Strona Główna -> HUMOR
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 9:59, 17 Paź 2007    Temat postu: Historia

Rzecz się dzieje w carskiej Rosji.
Siedzi kilku oficerów w karczmie i snują opowieści.
Wyobraźcie sobie - mówi jeden z nich -
Zima -40 stopni wszędzie pełno śniegu.
Przychodzi rozkaz, że trzeba dotrzeć z wiadomością do generała Pawłowa.
Wsiadam na konia i jadę.
Gdy tak jechałem już tydzień, głodny, przemarznięty i wyczerpany zacząłem tracić nadzieję, że uda mi się dotrzeć do generała.
Wkoło tylko biało od śniegu, zimno a śnieg ciągle padał.
Wtedy zrozumiałem, że trzeba znaleźć dobre miejsce na umieranie.
Jechałem jeszcze chwilę i wtedy ujrzałem jakiś czarny punkt. Podjechałem bliżej i zobaczyłem wystający ze śniegu krzyż.
Zrozumiałem, że to pewnie jakiś cmentarz więc to dobre miejsce żeby umrzeć.
Zsiadłem z konia i przywiązałem go do krzyża a następnie położyłem się na śniegu i przykryłem czym tylko mogłem.
Nie wiem ile spałem?
Gdy się obudziłem - było bardzo ciepło, słońce świeciło wysoko na niebie.
Ja leżałem na schodach przed cerkwią, a koń wisiał na dzwonnicy.
Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 12:21, 09 Lis 2007    Temat postu:

Przypomniał mi sie taki jeden stary.

Rosja -
Jak donosi nasz korespondent
- W dniu wczorajszym patrol armii chińskiej podczas rutynowego obchodu granicy państwa ostrzelał z karabinów maszynowych traktor orzący ziemie w pobliżu granicy rosyjsko - chińskiej.
- Traktor odpowiedział ogniem rakietowym i odleciał w nieznanym kierunku.
Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 13:49, 18 Kwi 2008    Temat postu:

Wieczór.
Spotyka się porucznik Rżewski z młodą dziewczyną na balu.
- Poruczniku. Zagramy w taką jedną śmieszną grę?
- Jaką?
- Ja zacznę frazę, a Wy, poruczniku, ją zakończycie.
- Dobrze.
- Pocałuj moje pier...
- ...si!!! - kończy porucznik.
- Co Wy, poruczniku! Grubianin jesteś! Pocałuj moje pierścionki - miało być! Przegraliście poruczniku! Gramy dalej: - Pocałuj moją du...
- ...pę!!! - wykrzykuje zadowolony porucznik.
- Straszny z was grubianin, poruczniku! Miało być - pocałuj moją dużą bransoletkę na ręce. Znowu przegraliście.
- To niesprawiedliwe! Teraz ja zaczynam, a Wy kończcie, paniusiu! - proponuje Rżewski.
- Dobrze.
- Chwyć mnie za ch*j dwoma ręka...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 18:04, 28 Maj 2008    Temat postu:

Mały Sasza pyta dziadka:
- Dziadku, a co robiliście z Niemcami wziętymi do niewoli przez wasz oddział partyzantów?
- Co robiliśmy? Co robiliśmy... hmm no, jeszcze kobiet w oddziale wtedy nie było... Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 9:22, 16 Cze 2008    Temat postu:

- Wnusiu! Wnuuuuusiuu!
- Co dziadku? Co byś chciał?
- A opowiedz mi wnusiu jak to walczyłem na froncie w czasie wojny...
Confused
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
walroj
MANIAK V.S.
MANIAK V.S.



Dołączył: 17 Sty 2008
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:42, 05 Lis 2008    Temat postu:

Działo się to w pamiętnym roku 1410.

Przed bitwą pod Grunwaldem, spotykają się obie armie. Zadowoleni z tego,
że się wzajemnie odnaleźli urządzają imprezkę jakiej jeszcze świat nie
widział.
W krzyżackim obozie wszyscy braciszkowie zalani w trupa, klina klinem
popychają, żrą na potęgę tylko im brzuchy rosną. W Polskim podobnie,
rycerstwo zalane w pesteczkę.
Biba trwa już tak od kilku dni, aż wreszcie pewnego poranka budzi się
Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i odbierając podawaną mu flaszkę, pyta
sługi:
- Co to my dzisiaj mamy w planach?
- Dzisiaj ma być bitwa, Wielki Mistrzu...
- O masz... ? wyszeptał skacowany Mistrz i sięgnął po podanego mu klina.
Gdy po paru głębszych Mistrz zaczął kontaktować, doszedł do wniosku, że
zamiast wymordowywać się wzajemnie, można by wystawić do walki po jednym
rycerzu z obu stron i wygra ta strona, której rycerz zwycięży. Nie będzie
musiało tylu ginąć. Jak pomyślał - tak zrobił. Wysłali więc kolesia z
dwoma mieczami z poselstwem do Polaków. A tam...
Balanga na całego! Trzeba znaleźć Jagiełłę! Po pewnym czasie odnaleźli go
w końcu naprutego miodem w stogu siana. Na początku nie za bardzo jarzył,
co mu heroldowie tłumaczą, ale kiedy wreszcie zaczął kleić, przystał na
wszystko co mu powiedzieli...
Heroldowie wrócili co koń wyskoczy do obozu, bo ich zaczęło już z lekka
trzepać i zdały relacje ze swojej misji Wielkiemu Mistrzowi.
Teraz trzeba wybrać odważnego do walki. Krzyżacy nie mieli z tym większego
problemu - wybrali oczywiście Zygfryda de Loewe - najmężniejszego z
mężnych.
Był to rycerz z drewna nie strugany. Tak kole 2,20 wzrostu, 1,80 w barach,
znaczy nie ułomek. No, ale powstał problem.
Trzeba było znaleźć dla niego konia. Niestety, jakiego by nie
przyprowadzili, to albo się załamywał albo Zygfryd kolanami o ziemie
szorował...
Sytuacja beznadziejna. Na szczęście Wielki Mistrz miał znajomości u
niejakiego Hannibala.
- Masz tu ode mnie tego słoniokonia - na pewno będzie dobry.
Rzeczywiście, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie dotykał. Kolejny
problem to miecz: szukają i szukają, ale żaden nie jest dobry. Największy
miecz jaki znaleźli w całych Prusach to Zygfryd w trzech palcach trzymał!
Czarna rozpacz! Poszli więc do kowala, aby wykuł odpowiedni oręż. Kowal
wykuł najpotężniejszy miecz jaki istniał!!! Zygfryd zważył go w ręku, jak
machnął, to za jednym zamachem ściął pare dębów! No, tym to mogę walczyć!
Pozostała jeszcze zbroja. Jakiej by nie znaleźli to albo za mała, albo
jakaś taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal wykuł odpowiednią
zbroję dla Zygfryda.
Zajefajna płytówka - pasowała jak ulał, zdobiona złotem i nader wszystko
wytrzymała. Zygfryd był gotowy do walki.

Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem. Jagiełło szuka ochotnika, ale
nikt się nie zgłasza. Król postanawia wziąć ich sposobem - polewa
dodatkową porcję miodu (wiele razy).
Klops, nawet ci na potężnym rauszu nie chcą walczyć.
Jagiełło poszedł do starego druha - Zawiszy Czarnego. Niestety, ten nie
był skory do opuszczania domu.
- Ubrudzę się tylko, jeszcze stać mi się coś może... Daj mi spokój!
Kolejny był Zbyszko z Bogdańca - ale ten również nie był chętny.
- Tu Jagienka na mnie czeka, a ja się będę gdzieś po jakiś polach bitwy
chędożył? Nie ma mowy!
Następny Jurand - ale ten mając oczy odjęte nie trafiłby mieczem nawet w
stodołę. Beznadzieja! Załamany Król wziął sznur i poszedł do lasu się
obwiesić.
Idzie i nagle widzi: jakiś kurdupel - metr dwadzieścia - konus taki,
ubrany w marną skórzaną kurteczkę, z zardzewiałą szabelką u pasa, opiera
się o drzewo i zapruty jak worek... spawa.
U Króla pojawiła się iskierka nadziei, takie małe światełko w tunelu.
Podchodzi i pyta, czy ten się zgodzi na walkę.
- No pewnie! - odpowiedział. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej, bo
znów spawał. Teraz trzeba go wyposażyć. I tu problem. Jakiego konia by nie
znaleźli, to dla małego Polaczka olbrzym.
Nie utrzymałby go w wędzidle. Olali sprawę. Teraz miecz. Niestety, nawet
najmniejszego nie był w stanie unieść. Wyluzowali. Jeszcze zbroja. Ale
jakiej by nie przynieśli, to dla naszego bohatera jak dom wielka -
popijawy by mógł w środku urządzać. Dali sobie siana. Zostawili mu tylko
to co miał - cienką skórę i przyrdzewiałą szabelkę. Na koniec poprosili
tylko o jedno:
- Po wszystkim możesz robić co chcesz, ale w dzień bitwy, na Boga, przyjdź
trzeźwy!
Słonce wzeszło, obie armie stoją naprzeciwko siebie. Z szeregu
krzyżackiego wyłania się wspaniały rycerz. Ale gdzie Polak???...
Szukają go i szukają. W końcu znaleźli - oczywiście o bożym świecie nie
wie, bo znów nawalony jak dzwonek.
Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cucą go i wypychają.
Na ugiętych nogach, zataczając się wychodzi na pole bitwy. Naprzeciw niemu
wielki Zygfryd de Loewe w błyszczącej złotem zbroi, z wielkim mieczem, na
potężnym słoniokoniu.
Spina wierzchowca i rusza do ataku. Pędzi z ogromną prędkością, ziemia
drży pod kopytami słoniokonia, drugie słonce błyszczy na złotej piersi
Zygfryda.
Jagiełło wytrzeźwiał natychmiast i pojął kontaktować co zrobił.
- "Ja pierdziu! Przecież on zaraz zmiażdży naszego, pójdzie jak przecinak i
wpadnie w nas - rozniesie nas w puch. Jesteśmy już martwi!" - pomyślał
zasłaniając twarz.
- W nogi!!!, qrva w nogi!!! - wrzeszczy Król i wszyscy spindalają gdzie
popadnie, znaczy w krzaki i na drzewa
Zygfryd de Loewe na swym słoniokoniu wpada na kurdupla Polaka - huk,
trzask, kurz i dym. Już po wszystkim...
Wielki Mistrz podjeżdża na miejsce potyczki, aby pogratulować swojemu
zwycięstwa. Kurz opada, a tu straszny widok: słoniokoń leży z obciętymi
nogami,
parę metrów dalej jęczący Zygfryd - całe piszczele ma zgruchotane i
pokrwawione a Polak stoi niewzruszony opierając się o swą przyrdzewiałą
szabelkę.
Nagle mały woj beka głośno, smarcze nos i pochylając się nad Zygfrydem de
Loewe mówi głosem lekko zdyszanym:
- Hmm, no koleś, gdyby nie hasło "w nogi", to bym cię, qrva chyba na miejscu
ukatrupił..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stadik71
Gold Member
Gold Member



Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żory,woj.śląskie

PostWysłany: Czw 9:11, 06 Lis 2008    Temat postu: sloniokoń

No Waldku,przedni dowcip, az łzy mi sie polały z e smiechu....
Pozdrawiam.Sławek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 10:23, 08 Gru 2008    Temat postu:

Po balu Natasza Rostowa zaprosiła porucznika Rżewskiego do siebie na noc. Udziela mu instrukcji:
- Poruczniku, odprowadźcie mnie do domu, a potem pospacerujcie godzinkę po okolicy. W tym czasie mamusia zdąży zasnąć. Jak będziecie szli, to zdejmijcie te podkute buty przed drzwiami od domu, żeby jej nie obudzić.
Porucznik odprowadził Nataszę, pospacerował regulaminową godzinkę... Natasza słyszy skrzypnięcie drzwi wejściowych, a potem...donośne tupanie. Szybko uchyla drzwi od pokoju i stłumionym szeptem zwraca się do porucznika:
- Mieliście zdjąć buty!
- Ale zdjąłem!
- To co tak tupie?!
- Paznokcie.
Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ixi61
Moderator
Moderator



Dołączył: 26 Wrz 2008
Posty: 3695
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:46, 17 Gru 2008    Temat postu: SUZUKI

Pierwszego dnia szkoly, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto MI powie, czyje to są słowa:"Dajcie MI wolność albo śmierć"
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i ; mówi:
- Patrick Henry, 1775 w Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki.A kto powiedział:"Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć"
Znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej do was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w du...... pie.........y Japończyku- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka, na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował:
- Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
- Rzygać MI się chce...
- Kto to był? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział - Obciągnij MI dr....ta
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
- Suzuki to kupa g....na!
- Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Cholera, takiego bu...lu to ja jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki: - Kaczyński do wicepremiera Leppera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2007 roku.


Przepraszam za pewne słowa .Starałem się ich unikać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:15, 17 Gru 2008    Temat postu:

Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 11:07, 09 Cze 2009    Temat postu:

Wielki Mistrz stanął na czele wojsk.
Za jego plecami stali bracia zakonni z Prus i Inflant.
Razem z nimi kwiat rycerstwa zaciężnego z całej Europy: Brandenburgii, Nadrenii, Alzacji, Lotaryngii, Flandrii, Burgundii, Aragonii, Lombardii, Helwecji i innych regionów.
Na przeciw nim stanęły chorągwie polskie, litewskie wspierane przez wojska ruskie, smoleńskie oraz tatarskie.
Eurosceptycy - pomyślał Wielki Mistrz. Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 9:51, 13 Cze 2009    Temat postu:

wnuczek zastanawie się gdzie jechać na urlop .Dziadek mówi jedź do Rosji-byłem tam kiedyś - tam wóda papierosy dziewczynki szampan i kawior wszystko za darmo !wnuk posłuchał po powrocie z pretensjami - dziadku co ty opowiadasz tam bieda i drogo za wszystko golą straszne pieniądze !a z jakim biurem tam byłeś ?z orbisem- odpowiada wnuczek .A to może dlatego bo ja to byłem z wehrmachtem !!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 10:53, 03 Gru 2009    Temat postu:

Wojna. Getto. Idzie sobie może dziesięcioletnia dziewczynka z opaską z sześcioramienną gwiazdą. Przechodzący obok niemiecki żołnierz zagaduje
złośliwie:
- Co, Żydówka?
- Nie, k...a, Strażnik Teksasu!
Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 19:43, 05 Mar 2010    Temat postu:

II wojna. Konwoje do Murmańska. Braterstwo broni marynarzy amerykańskichi radzieckich.
W efekcie kolejnego bombardowania marynarz amerykański imarynarz radziecki znajdują się w szpitalu na sąsiednich łóżkach.
Obajmają identyczne obrażenia. Odłamki bomb odcięły im po fragmencie penisa.
Obaj mają tatuaże na penisach, ale zostały tylko fragmenty - u obu ostatnie litery jakiegoś wyrazu "-oria".
Marynarz radziecki pyta kolegę:
- jak brzmiał pełny napis twojego tatuażu?
- oczywiście, że victoria!, a u ciebie?
- mariaki cziernowo moria pozdrawliajut mariakow baltickowo moria
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 11:01, 18 Cze 2010    Temat postu:

Jedzie Natasza z porucznikiem w jednym przedziale.
Porucznik czyta gazetę, Natasza bezskutecznie usiłuje zwrócić na siebie jego uwagę.
- Poruczniku, jak nazywa się kamień w pańskim pierścionku ?
- Ech, Nataszko... jakoś mi się dziś nie chce...

Rżewskiego Natasza Rostowa zaprosiła go do siebie zdradzając, że ma dla
niego prezent.
Gdy znaleźli się sami, zrzuciła suknię i stanęła przed Rżewskim naga,
ozdobiona tylko kokardką w intymnym miejscu.
Rżewski zawijając rękaw zapytał:
- Głęboko on?

- Poruczniku, podobno w młodości był pan członkiem Towarzystwa Naukowego?
- Ech, madame... młodość... członkiem tu, członkiem tam... Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 13:43, 02 Sie 2010    Temat postu:

II wojna światowa. Marszałek Żukow wychodzi z gabinetu Stalina zdenerwowany, na korytarzu zaklął i mruknął "A to skurwysyn wąsaty!". Ale przed drzwiami stał oficer ochrany i zareagował natychmiast pytając:
- Co powiedzieliście towarzyszu?
Żukow na to, że nic.
- No to wrócimy do gabinetu tow. Stalina i wyjaśnimy sprawę - powiedział oficer.
Wrócili więc i oficer melduje:
- Towarzyszu Stalin, ja będąc na służbie usłyszałem jak marszałek Żukow powiedział "A to skurwysyn wąsaty!".
Stalin popatrzył na Żukowa i zapytał:
- Kogo mieliście na myśli towarzyszu?
Żukow natychmiast odpowiedział:
- Jak to kogo, Hitlera!
Wtedy Stalin popatrzył przeciągle na oficera ochrany i zapytał:
- A wy towarzyszu, kogo mieliście na myśli?
Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neo
Moderator
Moderator



Dołączył: 21 Paź 2010
Posty: 3895
Przeczytał: 33 tematy

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kutno
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:47, 20 Lis 2014    Temat postu:

Koniec XIX w., w przedziale sypialnym pociągu siedzą: carski generał, jego adiutant, pop z żoną i małoletnią córką.
W pewnym momencie wstaje adiutant i rzecze do generała:
- Panie generale wyjdę i się odleję!
Po wyjściu adiutanta pop zwraca się ze zgorszeniem do generała:
- Panie generale jak ten adiutant tak może! Jak on do pana się zwraca: się odleję?!
Do pana generale, u którego pierś cała w orderach za zasługi na polu chwały. A on do pana: się odleję?!
Jak on przy mnie, który co wieczór modli się za wasze zdrowie i zwycięstwo w okopach może tak powiedzieć: się odleję?!
Jak śmie przy mojej żonie, która jako dziewica ślubowała mi wierność i która w swych nieskalanych myślach prosi jedynie Boga o zdrowie wasze tak powiedział: się odleję?!
Córka moja niewinna duszyczka, w cnocie chowana i na chwalę naszych zwycięstw na froncie modląca się do Najwyższego, a on przy niej mówi: się odleję?!
To tak być nie może! Panie generale proszę uszanować swój i nasz honor. Proszę porozmawiać z adiutantem tak od serca, tak po wojskowemu!
Wraca adiutant i mówi:
- Panie generale, się odlałem, legnę sobie!
A generał na to:
- A co ty sobie myślisz chuju psi, że ja to kto, swołocz jaka?!
Pierś mam całą w orderach za zapierdol na froncie, a ty tu do mnie mówisz: się odleję?
A tu, u popa na głowie to krowi placek, czy łysina, którą ma z troski i modlenia się co wieczór za nasze pierdolone grzechy na froncie?, i ty przy nim: się odleję?
A żona jego - to kurew jaka przydrożna, która jako młódka dupy nie dawając okolicznym sąsiadom poświeciła się życiu pobożnemu?, a ty przy niej: się odleję?!
A to pachole nieletnie i niewinne - to szkapa jaka nie wyjebana, która nawet i chuja w paszczu nie miała?, a ty przy nim: się odleję?
Spierdalaj na górę kutasie niemyty i zakaz lania do samego St. Petersburga!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PIERWSZE OFICJALNE POLSKIE FORUM MINIALKOHOLISTÓW MANIAKÓW!!! Strona Główna -> HUMOR Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin